Graliście kiedyś w planszówkę Ryzyko? Pewnie wielu z was miało do czynienia z tą kultową grą firmy Hasbro. Jeśli jednak nie macie zielonego pojęcia co to jest, istnieje szansa aby to nadrobić. A to za sprawą komputerowej adaptacji – Risk II

 Zasady są takie jak w pierwowzorze, a więc naszym celem jest podbicie świata. Cel ten wykonujemy w trakcje 4 faz. Są to kolejno: Faza dyplomacji, faza uzupełnień, faza walki, oraz faza ruchu. W pierwszej zawieramy pakty i sojusze z innymi dowódcami. W drugiej przyjdzie czas na wezwanie posiłków czyli innym słowem powiększenie naszej potęgi. Faza 3 w całości poświęcona jest esencji tego tytułu – czyli bitwom. W czwartej przyjdzie czas na taktyczne przemieszczenie naszych poddanych. W tym etapie przenosimy oddziały i staramy się przewidzieć ruchy wroga. Wróćmy jednak do potyczek. Początkowo ogranicza się one do rzucania kostkami i zmniejszania liczebności armii, lecz w późniejszych turach przyjdzie doświadczyć nam niezwykłej pomysłowości twórców i co za tym idzie, frajdy płynącej z gry. W ruch pójdą bowiem specjalne premie, czy karty. Jednak na tym nie koniec bowiem istnieje możliwość zawierania sojuszy (a potem zdradzania „przyjaciół”) i wykonywania specjalnych zadań. Jednak trzeba przyznać, że sprawdza się to tylko w potyczce z żywym przeciwnikiem. Komputer jest bowiem dosyć statyczny i przewidywalny. Prawdziwi weterani łykną go bez problemów. Zabawę urozmaicają ciekawe 3 ciekawe tryby gry oraz możliwość zabawy wieloosobowej. 

 Adaptacja planszówki i przeniesienie ją na ekrany komputera to nowość. Jak ten zabieg sprowadza się od strony audio – wizualnej? Otóż na wstępie powiem – mogło być lepiej. Mapa świata nie przedstawia się jakoś szczególnie. Najwięcej spodziewałem się po bitwach i chyba przez to najbardziej się zawiodłem. Gra przenosi nas na osobny ekran. Tam nasze zadanie ogranicza się do rzucania kośćmi. My widzimy tylko strzelających się chłopków, którzy śmiesznie padają po rezultacie losowania. Dźwiękowo produkt firmy Microprose prezentuje się przyzwoicie. Jednym słowem, słyszymy to co mamy usłyszeć. Wystrzały, dźwięk przemarszu oddziałów itp.

 Trzeba przyznać jedno. Twórcom chodziło o adaptację ściśle związaną z tekturowym pierwowzorem. Czy udało im się to? Moim zdaniem nie, bowiem granie w Risk na dywanie ze znajomymi przynosi wiele emocji i frajdy. W komputerowym klonie tego nie doświadczymy, bowiem brakuje tej niepowtarzalnej atmosfery i klimatu. Jednak jeśli Risk II posłuży nam za swego rodzaju wstęp do pierwowzoru, to z tej misji produkt Microprose wywiązuje się znakomicie. 

Pełną wersję gry można kupić pod tym linkiem.