Swego czasu mocno zagrywałem się w obiekt nininejszej recenzji. Ostatnio postanowiłem sobie Leap Frog odświeżyć, co jest również dobrym powodem do naskrobania kilku zdań na jej temat. Jedno już na wstępnie mogę stwierdzić z całą stanowczością. Bawiłem się równie doskonale, co czas temu jakiś.  W grze sterujemy wiecznie skaczącą żabcią, która ucieka przed pewną kucharzyną. Ów niegodziwiec porozstawiał wszędzie swoje siatki-pułapki, by osiągnąć swój cel i zgarnąć "zielony przysmak". Całość została podzielona na szereg różnych "światów". Każdy z nich dzieli się na pięć etapów. Różnią się one tłem, poziomem trudności oraz przygrywającą muzyczką, notabene bardzo przyjemną. Rozgrywka opiera się na skakaniu po zawieszonych w powietrzu platformach i pożeraniu rozmieszczonego tu i ówdzie robactwa. Ambitni mogą także pozwolić sobie na zbieranie monet. Pewna ich ilość przenosi do etapu bonusowego, gdzie otrzymujemy szansę na zdobycie dodatkowego życia.  Autor w Leap Frog zastosował sprawdzony lata temu na konsolach system passwordów. Nie ma się co przejmować zatem porażką, bowiem passwordy otrzymujemy często, a na dodatek są one krótkie (ciąg pięciu liter) i łatwe do zapamiętania bądź zapisania. Nie mamy tu do czynienia z przypadkowymi ciągami dwudziestu liter i cyfr, co w niektórych grach jest co najmniej irytujące. Brak save'ów został nam więc zrekompensowany w dość przyjazny sposób.  Rozmiar tej produkcji to zaledwie trochę ponad 3 megabajty. Grywalność jest z pewnością nieproporcjonalna do malutkiej wagi. Tytuł ten cechuje przyjemna dla oka, schludna oprawa graficzna, muzyka relaksująca i wpadająca w ucho, a i sama rozgrywka jest bardzo przyjemna. Gracz musi się wykazać odrobiną zręczności, a nagrodą za ten skromniutki wysiłek jest przyjemnie spędzony czas ze skaczącą żabuchą. Czysty relaks. Zdecydowanie.