PAMIĘTAJ MNIE:
1 / 2 lewo
Guardian
4
Pobierz:
Dodany: 2010-11-15
Artykuł: Guardian

dużo jednostek i ulepszeń
konfiguracja potyczki
tryb przetrwania
brak typowego
słabe znajdowanie ścieżek
INFORMACJE
Gatunek: Strategiczne
Licencja: freeware
Data wydania: 2008
Pobrań: 1006
Producent: Excalibur333
Dystrybutor: YoYo Games
Wymagania sprzętowe:
brak danych
Dodatkowe opcje:
Edytor poziomów, Rekordy online
Język: Angielska wersja językowa Angielski
TAGI
INNE Z TEMATU

 

Ancient War

Ancient War Ancient War Ancient War
OCEŃ
FILM

O, strategia. Jak to dobrze, że ktoś w końcu dał coś takiego. Bo strategii nigdy za wiele, prawda? Tym razem postanowiłem zabrać Eugenowi nieco chleba i zabrać się za, w zasadzie, jego gatunek. Mam nadzieję, że mi wybaczy...

Na wstępie ostrzegam. Nie jest to typowa strategia. Prawda, nie jest to też gra taktyczna. Surowce są, nawet dwa. Sęk w tym jednak, że nie ma tu rzeczy kluczowej dla niektórych ludzi – kampanii. A jak brakuje tego, to i fabuły nie uraczymy. Trochę szkoda. Ale nie załamujcie rąk! Nie wszystko stracone. Bo oprócz scenariuszy od zarania dziejów w strategiach występują też (choć są jakby rzadziej odwiedzane) potyczki. Czasem też coś więcej. Chcecie wiedzieć, co? Ponoć ciekawość szkodzi. Nie rozumiem tego poglądu. Powiem Wam zatem. Ale później.

Najpierw przyjrzyjmy się stronom konfliktu. Są dwie, z czego gracz obejmuje tylko jedną – zawsze tę samą, niebieskich. Po drugiej stronie barykady staną czerwoni. I nie chodzi tu bynajmniej o kolor krwi czy skóry, zaprzestańmy takiego barbarzyńsko stereotypowego myślenia. W tej wersji starożytności bijemy się z innymi kolorami wdzianek i chorągwi. To znaczy, jest jeszcze jedna różnica.

Na czym polega? Na jednostkach. Nie, nie mam tu na myśli jakiegoś genialnego systemu zróżnicowania kolorowych nacji pod tym względem. Mamy zwykłych wojów, łuczników i magów. Wszystkiego po dwa rodzaje, z czego ci drudzy mają jakieś dodatkowe zdolności. Bardzo eleganckie i przydatne, a to najważniejsze. Tylko magów jest trzech. Ale za to jak ten ostatni przyłoży, to nie ma co zbierać. Każdy kolejny szczebel odblokowuje się po osiągnięciu konkretnego poziomu, czyli po zabiciu odpowiedniej ilości wrogów, nie jak zazwyczaj, po zbudowaniu odpowiedniego budynku. Tych i tak nie ma oprócz wieżyczki i głównego składu-piramidy. Swoją drogą, ciekawe wzornictwo – piramida... Nie ma więc łatwo, trzeba się bić. Różnica jest tylko jedna, ale można na jej podstawie wnioskować, że nasi to ci dobrzy, podczas gdy tamci – wiadomo. My mamy bowiem uzdrowiciela. Drogie to jak pierun, ale przynajmniej przydatne. A oni, jak widać źli ludzie, takich bajerów nie mają. A wspomnieć muszę, że nie jest to gość w stylu łatwego celu. On naprawdę leczy – i nie dość, że wszystkich dookoła, to jeszcze bardzo szybko.

Żeby nie było zbyt pusto, autor pozwolił nam wydawać nasze ciężko zebrane surowce także kilka innych rzeczy. Mówię o ulepszeniach. Jak przystało na ulepszenia – są relatywnie drogie, ale przydatne. Nie od dziś wiadomo, że gdzie walczą tacy sami, wygrywa ten, który jest lepiej wyposażony. Mamy więc po dwa bonusy na każdy typ jednostek i dwa do punktów życia. Te są oczywiście najdroższe. Jak dla mnie jest to bardzo dobre rozwiązanie. Proste a skuteczne. Jak cała gra.

Do naszej dyspozycji oddana została tylko jedna mapa. Można co prawda zrobić własne, ale przy takiej ilości elementów (mało) trzeba się trochę wysilić. Albo pobawić. Co ciekawsze, możemy się pojedynkować aż z dziesięcioma poziomami sztucznej inteligencji komputerowego przeciwnika. Niestety, tylko z nim możemy się zmierzyć. Ludziom wstęp wzbroniony. Od tego zależy, jak bardzo będzie on ospały i z jaką zaciętością będzie nas atakował. Skrypt jest dość przyzwoity, ale ma swoje wady. Co więcej, już mój siedmioletni braciszek rozpracował go na tyle, żeby zapewnić sobie pewną wygraną do siódmego poziomu włącznie. Nie warto go jednak lekceważyć. Przeciwnik zawsze może mieć przewagę, choćby ekonomiczną. I to nie zawsze on atakuje pierwszy. Robi to, co mu się najbardziej opłaca. Dlatego też szybko może się okazać, że nie mamy się czym bronić, a on sobie beztrosko pompuje jednostki i to te z górnej półki. Potem tylko pozostaje nam patrzeć jak giną nasi robotnicy. Ale uwaga – klasyczny napis „koniec gry” nam nie straszny, nie ma się co martwić. Gra monituje tylko nasze zwycięstwo. Trochę mi tego brakowało. Drugi parametr zależny od naszego widzimisię to limit jednostek. Ten ustawimy w przedziale od dwudziestu pięciu do stu. Podczas gdy maksymalna wartość (czyli standardowa) daje nam spore pole do manewru, minimalna daje do myślenia. Gra toczy się wolniej, a my przez dłuższą część gry skazani jesteśmy na podstawowych żołnierzy. Jest jednak znacznie trudniej i łatwiej tu o błąd, co nasz kochany komputer rychło wykorzysta.

Gdy znudzą się nam bitwy, zawsze będziemy mogli spróbować w sił w drugim trybie gry, czyli w przetrwaniu. Mapa jest dużo mniejsza, bo liczy tylko jeden ekran, a limit sił ustawiony jest na sztywno na sto dusz. Zadanie jest jedno – przeżyć. Wrogowie będą nas atakować regularnie w coraz to większych grupach, podchodząc nas z różnych stron. Początkowo nie będą silni, ale z czasem nachodzić nas będą bardziej zaawansowani wojownicy. Wtedy może być ciężko. Zwłaszcza, że tylko my jesteśmy tu ograniczeni funduszami, które mają tendencję kończyć się w najważniejszym momencie. Ot, klasyk. Dawać ich!

Nie obyło się jednak bez wad. Całe sterowanie ogranicza się do dwóch klawiszy myszki. Nie mamy możliwości tworzenia grup, o formacjach nie mówiąc. A jednak są jednostki, które potrzebują specjalnego traktowania – strzelcy. Czasem automatyczny atak nie zaskoczy i będą szli na śmierć zamiast się ostrzeliwać. Poszło to w drugą stronę – miecznicy potrafią podchodzić do wroga. Dożyliśmy czasów, gdy każdy ma już we krwi „attack move”. Tu trzeba się jednak przestawić. Druga istotna słaba strona gry to znajdowanie ścieżek. Dochodzi do tego, że ludziki po prostu się przepychają. Ale prawdą jest, że przeszkadza to tylko w wyjątowych sytuacjach.

Jeśli chodzi o oprawę, Ancient War stoi na wysokim poziomie. Nie jest to fotorealizm, ale kto go dziś oczekuje? Dobra, ja nie. Szczegółów jest mało, odstają piksele, ale to, co jest, wykonane zostało bardzo dobrze. Mnie się tam podoba. Ale mnie się dziwne rzeczy podobają, wiem. Ciekawym smaczkiem jest ulatujący duch zabitej jednostki. Zawsze lubiłem takie drobiazgi. Tylko okienko jest małe – lepiej gra się na pełnym ekranie. Wbrew pozorom to nie przeszkadza, a wręcz pomaga, dlatego polecam się przestawić. Muzyka jest klimatyczna i już w menu głównym mocno wybija rytm. W grze także przygrywa nam ciekawa i waleczna melodia. Nic tylko posyłać żołdaków do boju.

Ancient War jest prostą, ale bardzo wciągającą, małą grą strategiczną. Zarówno weterani jak i początkujący (wliczając dzieci, byle nie za małe) mogą spokojnie zabierać się za granie. Spore możliwości konfiguracyjne pozwalają dostosować rozgrywkę do swoich potrzeb i wymagań. Nie jest to może gra, która zatrzyma na dłużej – ale warto jej dać szansę, może też wracać do niej raz na jakiś czas. Będzie się trzymać.


Może Ci się spodobają

Cubex Arasan Pirates: Battle for the Caribbean
KOMENTARZE

Wynik działania (0 + 4):

Regulamin
Gość:
Gość
+0
2012-10-03 07:59:00
szkielety ? nie ma szkieletuw w tej grze
Gość
+0
2012-09-18 21:42:40
fajne :D
Gość
+0
2011-09-09 12:31:35
fajne lecz grafika mi sie podoba szkielet ładnie zrobiona (choc TGF'owa) ale ja lubie nie przeslodzana grafike
szkielet
+0
2011-02-01 22:50:51
nie żebym narzekał ale ta gra ma dla mnie za słabą grafikę
Gość
+0
2010-11-17 18:20:32
Gra jest za łatwa. Zaspam roboli i wygrasz od razu...

1